Sprawa Niny Frank - Katarzyna Bonda


Kiedy otwierając książkę, poznajemy Ninę Frank – jest w rozsypce. I w takiej pozostaje nie tylko do chwili śmierci, ale nawet po niej. Kończąc lekturę tej książki i my jesteśmy w rozsypce i pozostawieni z poczuciem, że czegoś niestety nam zabrakło.

 
Moja ocena: 6/10 

Nina Frank nie istnieje. Tak naprawdę jest to postać fikcyjna, alter ego Agnieszki – skrzywdzonej zagubionej w wielkim świecie, skromnej dziewczyny ze wsi, która za wszelką cenę pragnęła dostać się w sam środek blasku fleszy. Dziewczyny, która chciała do miasta i na własne nieszczęście, udało jej się to osiągnąć.

W książce przeplatają się dwa światy – teraźniejszy, w którym sprawę morderstwa głównej bohaterki prowadzi Hubert Meyer, psycholog i policjant stojący na rozstaju dróg oraz drugi – historia Agnieszki, która pozwala czytelnikowi zrozumieć, jak doszło do jej przemiany w Nikę.

Zaczynając od wrażeń pozytywnych muszę przyznać, że pierwsza połowa książki była dobra – naprawdę dobra. Trzymała w napięciu mimo, że nie przywiązałam się do jej bohaterów, co u mnie jest dość niespotykane. Udało mi się jednak polubić komendanta Kulę, super gość! Wyrobiłam sobie także konkretne opinie na temat Huberta Meyera (psychologa) oraz głównej bohaterki. Mimo jednak, że wraz z lekturą napięcie narastało i głód historii stawał się coraz bardziej wyraźny – nie miałam tej charakterystycznej chętki, by przeskakiwać strony tak, jak dzieje się przy doskonałej książce. Kiedy czytam powieść, która naprawdę mnie wciąga, walczę ze sobą, by nie przewracać kartek niczym Clark Kent (Superman) w celu poznania zakończenia.

Ostatnie trzy rozdziały książki można uznać tak naprawdę za zbędne – zakończenie czułam i wdziałam w momencie, w którym rozwiązano sprawę. Czekałam z zapartym tchem do końca, by przekonać się, kto jest mordercą naszej bohaterki. Nie ukrywam, że samo rozwiązanie sprawy bardzo mnie zawiodło i budowane wcześniej napięcie nie miało za bardzo ujścia. A ostatni rozdział z „dawną miłością policjanta” uważam za co najmniej dziwny, nie pasujący do całej historii. Powiedziałabym, że po prostu zbędny. Wiele fragmentów tej książki nie trzyma się niestety kupy.

Chętnie sięgnę po inną książkę Katarzyny Bondy, bo mam nadzieję, że okrzyknięta najlepszą autorką kryminałów pisarka jednak w przypadku tej powieści miała po prostu gorszy moment. Wątki są niedopracowane, pewne fragmenty ewidentnie zostały w trakcie pisania zapomniane – autorka zostawiła je rozgrzebane i nie doprowadziła do końca. Jeszcze inne fragmenty są są zbyt rozciągnięte lub powtarzane co kilkadziesiąt stron. Nie wiem dlaczego autorka w jednej książce opisuje psychologiczną analizę mordercy niemal słowo w słowo kilka razy? Jestem pełna podziwu, ile pracy miała autorka włożyć w napisanie profilu sprawcy – jest bardzo, ale to bardzo dobrze przygotowany! JEDNAK wystarczy w książce zamieścić go raz. Czuję po tej książce niedosyt, ale za jakiś czas sięgnę po kolejną, by zweryfikować swoje wrażenia.

To jest książka dla:
osoby, która nigdy nie miała styczności z naprawdę dobrym kryminałem. Odnoszę wrażenie, że gdybym nie czytała wcześniej książek tego gatunku, ta by mi się spodobała. Ponieważ jednak lubię kryminały i czytam ich sporo – dostrzegłam zbyt wiele niedociągnięć. 


Autor: Katarzyna Bonda
Tytuł: Sprawa Niny Frank
Wydawnictwo: Wydawnictwo MUZA S.A.
Liczba stron: 416
ISBN: 978-83-7758-963-2
Gatunek: kryminał, sensacja

Udostępnij ten post