Jestem NIE-perfekcjonistką


Nie potrafię odpocząć. Ponieważ przez większość czasu pracuję z domu - mam ogromny problem z zachowaniem równowagi między pracą, a życiem prywatnym. Do tego nigdy nie wierzę, że to, co zrobiłam jest dobre. Jak żyć?

Przyznaję bez bicia, że mam tendencję do prokrastynacji. Mój niezwykle słomiany zapał oraz potrzeba natychmiastowej gratyfikacji połączone z potrzebą robienia wszystkiego idealnie od deski do deski stanowią mieszankę wybuchową. Dlatego właśnie spisałam kilka wskazówek dla nie-perfekcyjnych.

Czas odpuścić drobiazgowość
Perfekcjoniści są mistrzami w beznadziejnym gospodarowaniu swojego czasu. Kiedy mają coś do zrobienia - najpierw godzinami przygotowują się do tej czynności. Oczywiście kończy się to tak, że a) nie starcza im na nią czasu oraz b) są tak zmęczeni przygotowaniami, że nie mają na nią siły. W efekcie są przemęczeni, a nic nie robią. Trochę marny wynik, jak na mój gust.

Patrz na siebie, ok?
Zasada nr. 2 - nie oglądam się na innych. Całą energię i uwagę kieruję na swoją skromną osobę. Efektem nieustanne porównywania się z innymi może być tylko jedno - nigdy, ale to nigdy perfekcjonista nie doceni swoich osiągnięć i kompetencji. W końcu zawsze znajdzie się ktoś mądrzejszy, ładniejszy, lepszy lub po prostu sprytniejszy. Nie ma możliwości być we wszystkim najlepszym, choć oczywiście bardzo bym tego chciała. Żeby uniknąć frustracji - warto przestać. Staram się każdego wieczoru wypunktować sobie małe sukcesu tego dnia. Dzięki temu troszkę łaskawiej patrzę na swoją osobę.

Zosia Samosia
Na myśl o tym, by pozwolić sobie pomóc perfekcjonista dostaje ataku duszności i paniki. Oj tak - uważamy, że wszystko potrafimy zrobić najlepiej na świecie. Nawet jeżeli tak jest (przecież nie zaprzeczam) warto pozwolić innym czasem nas odciążyć. Nawet jeżeli ja zrobiłabym to lepiej - warto odpuścić i przekazać zadanie drugiej osobie. Dzięki temu zaoszczędzam czas, by odpocząć.

Wszyscy błądzimy, naprawdę
To prawda, przyznawanie się do popełnionych błędów kosztuje perfekcjonistę naprawdę dużo wysiłku. W końcu jestem przekonana o tym, że wszystko robię najlepiej. Wystarczy, że nie zrobię czegoś - w moim mniemaniu - idealnie, a natychmiast popadam w przygnębienie albo staję się nerwowa. Znasz to? Jeśli tak - obniż w końcu poprzeczkę. Trzeba pogodzić się z tym, że nie zawsze wszystko się uda. Nie zawsze idealnie wykonasz swoją pracę. Nie zawsze to, co zaplanowałeś potoczy się tak, jak tego chciałeś.

Zabawa w sędziego
Poprzeczkę stawiam wysoko nie tylko sobie, ale również innym. Zwłaszcza najbliższym. Bez ogródek piszę teraz, że musi być trudno innym ze mną wytrzymać. Rodzice by się ciężko zdziwili czytając te słowa, chociaż myślę, że mąż jeszcze bardziej. Mam silną potrzebę kontrolowania wszystkiego dookoła i co najgorsze - krytykowania innych za to, że nie są tak idealni, jak ja. No, bo jak oni mogą czegoś nie rozumieć? Czy naprawdę nie mogą czytać w moich myślach i robić wszystkiego tak, jak ja to zaplanowałam? Ludzie nie lubią być nieustannie krytykowani, oceniani oraz obserwowani. Ciągłe strofowanie rodzi konflikty i powoduje, że inni od nas po prostu uciekają. Staram się więc regularnie pracować nad własną wyrozumiałością oraz docenianiem starań najbliższych.



Ciekawi mnie co jeszcze poradzilibyście perfekcjonistom w drodze do "pracy nad byciem do zniesienia dla innych". W końcu naprawdę ciężko się z nimi koegzystuje! :)

Udostępnij ten post