Mazury w czarno-białym obiektywie


W tym roku niestety majówka upłynęła nam na ciężkiej pracy. Kacper przygotowywał się do maratonu kolokwiów i zaliczeń na uczelni, ja aktywnie pisałam pracę magisterską i nadrabiałam zaległości zawodowe. 
 
Mam nadzieję, że w lipcu będę się broniła, także praca naprawdę bardzo mocno wrze. Siedząc kolejną godzinę przy komputerze i pijąc dziesiątą kawę, postanowiła wrócić wspomnieniami do zeszłego roku, gdy wraz ze znajomymi pojechaliśmy właśnie na majówkę na Mazury odpocząć. Pogoda nie dopisywała, warunki mieszkaniowe były spartańskie, ale bawiliśmy się świetnie, a widoki z okiem zapierały dech w piersiach. Zresztą zobaczcie sami!













Okey, nie wszystkie zdjęcia będą czarno-białe, ponieważ znalazłam kilka pięknych i kolorowych. Tak bardzo chciałabym posiedzieć nad brzegiem jeziora i pomarzyć. Uwielbiam slow life - skupić się na chwili obecnej, czuć teraźniejszość i ją chłonąć. Czemu życie w Warszawie nie może tak wyglądać?





Wiesz, takie chwile są jak srebrne okruchy szczęścia. Trzeba je skrzętnie zbierać i cieszyć się, że w ogóle są. (Ewa Barańska, "Kamila")


Udostępnij ten post