1 marca 2014 roku - to był dotychczas najlepszy i najbardziej stresujący dzień mojego życia. Idąc do ołtarza czułam się, jakbym miała zemdleć (co prawie zrobiłam), ale gdy spojrzałam na męża, od razu się uspokoiłam i wiedziałam, że będzie dobrze.
Ksiądz Proboszcz (swoją drogą najlepszy, na jakiego mogliśmy się zdecydować) też się stresował, bo zapomniał wziąć ze sobą stuły, by przewiązać nasze ręce. W efekcie mieliśmy iście wedle tradycji udzielany ślub ze stuły z jego szyi. Komicznie się wyginał! Nie zapomnę jednak momentu, w którym ogarnął błąd, rozejrzał się i powiedział: "No trudno, będziecie mieli bez". Wtedy ze stresu nie bardzo wiedzieliśmy o co chodzi. :)
Poza tymi dwiema krótkimi anegdotkami poniżej znajdziecie kilka zdjęć ślubnych. Z tyłu głowy mam cykl dotyczący brania ślubu (przygotowań, samej ceremonii, emocjom towarzyszącym Państwu Młodym), więc stay tuned!
Ksiądz Proboszcz (swoją drogą najlepszy, na jakiego mogliśmy się zdecydować) też się stresował, bo zapomniał wziąć ze sobą stuły, by przewiązać nasze ręce. W efekcie mieliśmy iście wedle tradycji udzielany ślub ze stuły z jego szyi. Komicznie się wyginał! Nie zapomnę jednak momentu, w którym ogarnął błąd, rozejrzał się i powiedział: "No trudno, będziecie mieli bez". Wtedy ze stresu nie bardzo wiedzieliśmy o co chodzi. :)
Poza tymi dwiema krótkimi anegdotkami poniżej znajdziecie kilka zdjęć ślubnych. Z tyłu głowy mam cykl dotyczący brania ślubu (przygotowań, samej ceremonii, emocjom towarzyszącym Państwu Młodym), więc stay tuned!
Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie, lecz patrzeć razem w tym samym kierunku - A. de Saint-Exupery